Wyjątkowe biznesy w Booksy: Mag-Design
Mag-Design to wyjątkowe miejsce na mapie Warszawy – to salon urody na Saskiej Kępie, do którego przyjeżdżają nawet osoby z zagranicy! Dlaczego? Zachęcamy do przeczytania wywiadu z Panią Magdaleną Kozłowską, właścicielką salonu Mag-Design. Salon Mag-Design mieści się na warszawskiej Saskiej Kępie przy ul. Zwycięzców 46 /fot. Booksy
Skąd pomysł na Mag-Design?
Pomysł zrodził się ponad 10 lat temu, wówczas sytuacja na rynku usługowym była zupełnie inna – ceny, konkurencja, umiejętności czy nawet obsługa klienta. Z racji, że z wykształcenia jestem fryzjerką, zdecydowałam się na otwarcie własnego salonu. W realizacji mojego pomysłu nieustannie wspierał mnie mąż, dzięki któremu obawa przed tym, że się nie uda, była mniejsza. Dziś, salon Mag-Design ma już 10 lat – początkowo był to salon fryzjerski, a z czasem stał się on salonem fryzjersko-kosmetycznym z kompletną ofertą zabiegów dla kobiet i mężczyzn. Co ciekawe, w przeciągu 10 lat Mag-Design nie zmieniło swojej lokalizacji – jesteśmy ciągle w tym samym, dogodnym dla klientów miejscu.
10 lat w tej samej lokalizacji to pewnie sporo stałych klientów?
Rzeczywiście – stałych klientów jest u nas najwięcej, są to głownie panie. Mamy nawet takie klientki, które już kilka lat temu wyjechały do pracy za granicę, a mimo to wciąż przyjeżdżają na strzyżenie czy farbowanie do Mag-Design. To bardzo miłe, że są tak przywiązane do tego miejsca. Ich opinia to dla nas wielkie wyróżnienie i najcenniejszy komplement, który świadczy o tym, że jesteśmy salonem naprawdę profesjonalnym i docenianym przez klientki.
Do Mag-Design przyjeżdżają też obcokrajowcy – dzięki temu, że spotyka się tu niesamowitych ludzi, praca ta staje się jeszcze bardziej ciekawa. Muszę też przyznać, że choć w Mag-Design pojawia się wiele stałych klientek, to Saska Kępa stała się w ostatnich latach „odczarowanym miejscem” – pojawiają się tu nowi mieszkańcy, jest dużo młodych osób – część z nich staje się naszymi nowymi klientami.
Czy przez tyle lat istnienia salonu zmienił się zespół pracowników?
Tak. Obecnie w Mag-Design pracują 4 osoby. Choć każdy klient ma oczywiście swoją ulubioną fryzjerkę czy kosmetyczkę, muszę liczyć się z tym, iż pracownicy przychodzą i odchodzą, a mi pozostaje szukać osoby, która dobrze zastąpi poprzedniego pracownika. Obecnie w salonie pracują młode, ambitne dziewczyny, które sama doszkalam z fryzjerstwa – nie ukrywam, że właśnie z takimi osobami pracuje mi się najlepiej i spokojnie mogę zostawić im salon pod opieką, kiedy np. biorę urlop.
Jakie są plusy i minusy prowadzenia własnego salonu?
Największą i pewnie najczęściej wymienianą zaletą posiadania własnej działalności jest niezależność – to ja podejmuje decyzje, za które jestem odpowiedzialna, nikt mi nie narzuca swojego zdania. Dodatkowo mogę łączyć swoją pracę z pasją, jaką jest fryzjerstwo, bez utraty niezależności, o której wspominałam – to cudowne uczucie.
Jeśli chodzi o minusy to są dwa zasadnicze. Przede wszystkim, mając własny biznes trzeba zapomnieć czym jest praca na etat – będąc właścicielką salonu trzeba liczyć się z tym, że ma się rękę na pulsie 24/7. Kolejnym minusem jest trudność w znalezieniu pracownika. Dobra fryzjerka czy kosmetyczka w dzisiejszych czasach to naprawdę rzadkość i trudno znaleźć odpowiednią osobę – zwłaszcza, gdy ma się bardzo sprecyzowane oczekiwania odnośnie kwalifikacji.
Na jakie zabiegi najchętniej przychodzą klientki?
Mag-Design to fryzjerstwo, kosmetyka i solarium. Najwięcej pań przychodzi jednak na strzyżenie i koloryzację, ale też jest sporo klientek, które rezerwują wizyty na kompleksowe usługi – oprócz fryzjera decydują się na zabiegi kosmetyczne, jak chociażby manicure czy pedicure.
Ma Pani duże doświadczenie w zawodzie fryzjera, czy mimo to bierze Pani udział w szkoleniach i kursach?
Oczywiście. Uwielbiam szkolenia i pokazy fryzur. Gdy tylko dzieje się coś ciekawego – jestem tam! Zresztą to także fryzjerski obowiązek – trzeba być na bieżąco z obowiązującymi trendami. Często jest tak, że moda zawraca jak bumerang, jeśli nie poszłabym na takie szkolenie czy pokaz, nie wiedziałabym, że modne są cięcia czy stylizacje, które umiem robić od lat, ale ich nie wykorzystuje, bo wydaje się, że moda na nie minęła. Zawsze warto aktualizować swoją wiedzę – trzeba pamiętać, że fryzjerstwo to branża bardzo dynamiczna.
Czy w związku z tym klientkom proponujecie wyłącznie najnowsze trendy?
Nie narzucamy klientkom tego, co jest najmodniejsze. Trzeba pamiętać, że nie u każdej osoby sprawdzają się trendy, zresztą moda bardzo szybko przemija i nie można za nią ślepo podążać. Proponując nową fryzurę, bierzemy pod uwagę posturę klientki, jej osobowość, karnację… To nieprawda, że fryzura powinna być dobierana wyłącznie do rysów twarzy – ważny jest również wzrost, figura – cała postać. Nie wolno fryzurą przyćmić sylwetki i osobowości danej osoby. Dlatego ważne jest, aby poznać klientkę i jej sposób bycia – z tego względu, za pierwszym razem zwykle proponujemy bardziej delikatne cięcia, a później, jak już wiemy jaką dana klientka jest osobą, możemy pozwolić sobie na totalną metamorfozę.
Jak Booksy sprawdza się w Mag-Design?
Booksy jest u nas od stycznia 2015 roku i jestem z niego bardzo zadowolona! Aplikacja sprawdza się u nas z kilku powodów. Przede wszystkim, telefon nie dzwoni tak często jak dotychczas – klientki same zapisują się do wybranego pracownika na dogodny termin, a to bardzo ułatwia nam pracę. Co więcej, dzięki Booksy, informacje o klientach mamy w jednym miejscu i jeśli zachodzi taka potrzeba, możemy z daną klientką się skontaktować – mailowo, SMS-owo czy nawet telefonicznie. Dzięki Booksy pracuje się spokojniej i mniej chaotycznie. To, że już nie musimy skupiać się na odbieraniu telefonów, daje nam poczucie komfortu pracy, a klientki widzą, że poświęcamy im sto procent czasu – bardzo to doceniają.
Co o Booksy sądzą klientki i pracownicy?
Pracownicy bardzo polubili pracę z Booksy – jak już wspominałam, to młode dziewczyny, dla których obsługa aplikacji nie stanowi najmniejszego problemu. Z resztą, Booksy jest tak intuicyjne, że nawet osoba, która niekoniecznie zna się na nowoczesnych technologiach z łatwością poradziłaby sobie z obsługą Booksy zarówno na komputerze, jak i telefonie.
Klientów najtrudniej jest przekonać jedynie do pierwszej rezerwacji, później – nie wyobrażają sobie zapisów bez Booksy. Oczywiście są osoby, które wolą dzwonić, żeby umówić się na spotkanie i my to szanujemy, ale wierzymy, że i one przekonają się do rezerwacji on-line. Z tego względu, zawsze rozdajemy ulotki, które informują o tym, jak zacząć korzystać z aplikacji, mamy też plakat przypominający o możliwości zapisów przez Booksy.
Jaką funkcję w Booksy lubicie najbardziej?
Bardzo cieszymy się, że Booksy umożliwia wysyłanie wiadomości SMS do klientów – zarówno przypomnień, jak i informacji o promocjach itp. Klientki kochają takie wiadomości – zwłaszcza te zapominalskie. Zanim zdecydowałam się na Booksy, do klientek, które potrzebowały przypomnienia o wizycie, samodzielnie pisałam SMS-a „przypominajkę”. Było to dość uciążliwe, zwłaszcza. że sama również musiałam pamiętać o tym, żeby takie przypomnienie wysłać. Booksy robi to wszystko za mnie – automatycznie i profesjonalnie. To mi bardzo odpowiada!