Zabieg SPM – recenzja z wizyty w gabinecie kosmetycznym
Jak większość kobiet, tak i ja borykam się z cellulitem. Ćwiczenia, naprzemienne prysznice – może dzięki temu nie jest najgorzej, ale do idealnej sytuacji jeszcze daleko. Postanowiłam spróbować czegoś bardziej radykalnego. Wybór padł na zabieg SPM, czyli masaż podciśnieniowy. Trochę się bałam, bo czytałam, że jest bolesny, ale cóż – czasem trzeba zaryzykować. Czy było tak źle? Dowiesz się poniżej.
Spis treści
SPM – czym jest?
SPM to masaż przeprowadzany specjalnym urządzeniem, który modeluje sylwetkę, ma ją ujędrnić i wyszczuplić. Pobudza krążenie i oczyszcza tkankę podskórną, dotlenia skórę. Pomaga zredukować cellulit czy rozstępy. To wszystko odbywa się przez zasysanie skóry szklanymi aplikatorami. Zabieg można wykonywać na wszystkie partie ciała.
Przed zabiegiem
Zanim w ogóle zdecydowałam się na zabieg, dokładnie sprawdziłam wszystkie przeciwwskazania – przyznam, że jestem na tym punkcie nieco przeczulona, ale każdemu polecam naprawdę tego przestrzegać. Mnie interesował brzuch, uda i pośladki. Nie mam zapalenia żył, wątroby ani nerek, nie jestem w ciąży, nie karmię piersią – ok, mogę iść.
Pierwsze wrażenie
Jestem z tych, którzy zanim cokolwiek kupią – czy to przedmioty, czy usługi – chcą się możliwie jak najwięcej dowiedzieć. Koty w worku to nie dla mnie. Dlatego salonu szukałam w aplikcji Moment.pl. Czytałam opisy, opinie o salonach, przeglądałam zdjęcia. W ten sposób wybrałam BodyMed w Bielsku-Białej. Salon jest otwarty również w późnych godzinach popołudniowych, na czym mi zależało. Umówiłam się online na wizytę u Eli i tydzień później zjawiłam się w gabinecie. Powitano mnie z uśmiechem, salon sprawiał wrażenie schludnego i nowoczesnego. Ela opowiedziała mi, jak będzie wyglądał zabieg.
Sprawdź najlepszych specjalistów na Booksy i umów wizytę w salonie blisko siebie
SPM – przebieg zabiegu
Po krótkiej rozmowie i wypełnieniu karty zabiegowej, przeszłyśmy do konkretów. Położyłam się na bardzo wygodnej i podgrzewanej leżance. Na pierwszy ogień poszedł najbardziej wrażliwy jak dla mnie obszar, czyli brzuch.
Pierwszym etapem zabiegu jest drenaż limfatyczny, masaż uciskowy. Ela wykonała go bardzo sprawnie.
Drugi etap to aktywacja. Mój brzuch został posmarowane specjalnym żelem, co, jak wyjaśniła Ela, ma zmniejszać tarcie i nawilżyć skórę. Następnie sięgnęła po podłączony do stojącej obok maszyny aplikator – wąż zakończony szklaną “ssawką”. Jak się dowiedziałam, siła ssania jest ustalana indywidualnie dla każdego klienta. Ja zdecydowałam się wypośrodkować siłę i pozostawałyśmy na poziomach 14-16, ale słyszałam że są Panie, które potrafią wytrzymać siłę zasysania na poziomie 21. To musi być motywacja!
Po ustaleniu intensywności zabiegu Ela przyłożyła aplikator do skóry i zaczęła nim poruszać w różne kierunki. Do unoszonych w ten sposób komórek skóry dostaje się więcej tlenu, a to z kolei przyspiesza metabolizm komórkowy i poprawia jakość skóry.
Trzeci etap to ujędrnienie. Na skórę zostaje nałożona chłodząca maska. Dzięki wcześniejszej fazie aktywacji zawarte w niej składniki znacznie lepiej się wchłaniają. Masaż jednej partii w moim odczuciu wynosił 15-20 minut. Jeśli wybierzemy pakiet, czyli 10 zabiegów, to to wystarczy, aby nasz cellulit nawet ten najbardziej zastały postanowił się z nami pożegnać.
Tak samo wyglądał masaż brzucha i pośladków. Cały zabieg trwał około 1,5 godziny.
SPM – moje odczucia
Muszę przyznać – trochę bolało, zwłaszcza na samym początku. Dla mnie najgorszy był masaż ud i jego wewnętrznej części. Ela wyjaśniła, że to właśnie tam mam najwięcej luźnej tkanki łącznej. Po kilku minutach skóra przyzwyczaja się jednak do zasysania i to, co wtedy czułam, nazwałabym raczej lekkim mrowieniem. To, według Eli, z powodu wzmożonego przepływu krwi. Po zabiegu skóra była zaczerwieniona, ale minęło to dość szybko. Zdecydowałam się na serię 10 zabiegów i muszę powiedzieć, że z każdym kolejnym zabiegiem zasysanie bolało coraz mniej, a skóra coraz szybciej dochodziła do siebie. Ogólnie zabieg jest moim zdaniem mocno pobudzający. Na drugi dzień odczuwałam coś na kształt zakwasów, prawie jak po godzinnym treningu.
Chcę się też podzielić odczuciami dotyczącymi ogólnej atmosfery i zespołu. Głównie to Ela przeprowadzała zabieg, ale że jestem ciekawską gadułą, to miałam okazję dowiedzieć się więcej o całym zespole pracującym w tym salonie. Wszystkie są nie tylko świetnymi specjalistkami (każda ukończyła studia z fizjoterapii), ale też mają niesamowite pasje. Ela, oprócz zabiegów modelowania sylwetki, zajmuje się fizjoterapią uroginekologiczną, kobiet w ciąży i po porodzie, a po godzinach trenuje pole dance. Marta specjalizuje się w przypadkach ortopedycznych i sportowych i sama jest sportsmenką – uprawia m.in. narciarstwo i jest przewodnikiem narciarskim dla osób niewidomych. Monika z kolei, poza przeprowadzaniem masaży i zabiegów modelujących, jeździ na rolkach, żegluje i… lata paralotnią. No i jest jeszcze Iza, która nie zdążyła nawet zdać matury, a już zaczęła karierę i idzie jej świetnie – z powodzeniem masuje czy wykonuje zabiegi pielęgnacyjne. Dzięki takim osobom 1,5 godziny w gabinecie pobudza nie tylko ciało, ale też intelekt! Dla tak ciekawych rozmów warto wracać.
SPM – efekty
Pierwsze efekty były zauważalne już po jednym zabiegu, skóra była bardziej napięta niż wcześniej. Po zalecanej serii 10 zabiegów (2 masaże w tygodniu) dostrzegam faktyczną poprawę stanu skóry. Widoczny cellulit się zmniejszył, skóra, zwłaszcza na pośladkach, stała się bardziej napięta i jędrna. Zmniejszyły się też obwody ud i brzucha. Moje wyjściowe parametry to: talia 70cm, 5 cm pod pępkiem – 95 cm, 10 cm nad kolanami – 48 cm. Moje wymiary zmniejszyły się o 3-4cm. Myślę, że w połączeniu z dietą i odpowiednimi ćwiczeniami, można osiągnąć naprawdę spektakularny efekt. Teraz jestem gotowa na sezon letni!
Moja ocena
Nie pozostaje mi nic innego, jak ocenić wykonanie zabiegu SPM w salonie BodyMed na 5 gwiazdek. W moim odczuciu został on przeprowadzony bardzo profesjonalnie i w miarę możliwości delikatnie. Podczas zabiegu Ela opowiadała mi co się w danej chwili dzieje i odpowiadała na wszystkie pytania, które mi się nasuwały. Starała się też mnie zagadać, żebym dyskomfort był mniejszy. Zresztą cała ekipa BodyMed wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie, wzbudzili moje zaufanie. Jestem zadowolona z efektów i z ceny – przy 10 zabiegach na brzuch, uda i pośladki, jeden kosztował mnie 125 zł zamiast 150. Jeśli będę zainteresowana wykonaniem innego zabiegu, na pewno wezmę ten salon pod uwagę w pierwszej kolejności.